Kierownik warsztatów - Władysław Grzanka
Dnia 18.12.06r. odwiedził naszą redakcją były nauczyciel naszej szkoły pan władysław Grzanka. Opowiedział on nam o swej karierze zawodowej oraz o przeszłości naszej szkoły. W 1952r. skończył on szkołą średnią w Katowicach. Następnie pracował w wojskowej fabryce lokomotyw w Koszalinie, gdzie poznał nauczycielką, która została jego żoną. Rodzina małżonki pochodziła ze Świdwina i tym sposobem pan Grzanka zamieszkał w naszym mieście. Skierowano go do pracy w Liceum Mechanizacji Rolniczej. Dyrektorem placówki był wówczas Konrad Wojtas, a szkoła mieściła się w zamku. Dyrektor Wojtas był wcześniej wychowawcę pana władysława. W 1955r. rozpoczął studia zaoczne na Politechnice Szczecińskiej, na kierunku: wydział budowy maszyn. Pan Grzanka wspomina, że w 1962r. w drugi dzień Świąt Wielkanocnych, uległy pożarowi warsztaty szkolne, z powodu spięcia w instalacji. Spłonął także prywatny samochód, który był w tym czasie w naprawie. Pan Grzanka był kierownikiem warsztatów przez22 lata, a przez rok zastępcę dyrektora. Zanim podjął on pracę w Liceum Mechanizacji Rolnictwa zdarzył się przykry wypadek. Uczeń skacząc na przyczepę wpadł pod jej koła. Wypadek ten okazał się tragiczny. Uczeń zginął. Nieznana jest ani nam, ani panu żadna podobna sytuacja, a to straszne wydarzenie wprowadziło wśród młodzieży jeszcze większą dyscypliną i uwagą. Chociaż i tak nie było z nią żadnych problemów, gdyż młodzi ludzie chętnie i pilnie uczestniczyli w zajęciach. Niewiele osób wie, że odbywali tutaj praktyki ludzie zza granicy, m. in. dziesięciu Egipcjan. Uczyło się tu także dwóch Greków. Niezwykle trudno było dostać miejsce w internacie, gdyż chętnych było więcej niż miejsc. Niekiedy liczba chętnych przekraczała nawet sześćset osób. Uczniowie naszej szkoły byli bardzo docenianymi praktykantami w kraju, jak również za granicę. Na praktyki do NRD wysyłano osoby posiadające wysoką kulturę osobistą, którzy potrafili godnie zaprezentować nie tylko szkołę, ale także ojczyznę. Praktyki odbywały się także w Warszawie, w Ursusie, w Wietrznie oraz w Słupsku, w zakładzie naprawczym, gdzie pracowników puszczano na urlop, a praktykanci z wszystkim sobie świetnie radzili. Jeden z opiekunów powiedział bardzo mą drą rzecz, którą pan Grzanka pamięta do dziś: „jeżeli wykonujesz pracę, którą musisz, a nie którą chcesz, to ją wykonuj dobrze”. Pan władysław bardzo miło wspomina czas przeżyty w naszej szkole i także bardzo chętnie oraz wielokrotnie powraca do niej, a zwłaszcza chętnie odwiedza warsztaty. W Świdwinie mieszkał przez 48 lat, a obecnie zamieszkuje w województwie małopolskim, w miejscowości Klucze, jednak matu wielu przyjaciół, którzy pracowali lub nadal pracują w ZSR w Świdwinie.
Natalia i Malwina
władysław Grzanka – pedagog, przyjaciel, nasz król złoty Urodził się w roku 1931. Pracę w Naszej Szkole rozpocząĹ w roku 1954 i możemy powiedzieć, że pracuje do dzisiejszego dnia (systematycznie nas odwiedza i wspomaga w działalności kursowej). 24 lata pracy na stanowisku kierownika warsztatów szkolnych, odznaczony za pracę zawodową wieloma odznaczeniami w tym Krzyżem Kawalerskim. W skrócie tyle można powiedzieć na podstawie dostępnej dokumentacji szkolnej. Dla nas wszystkich, szczególnie tych, którzy Pana Władysława znają bliżej, to ktoś znaczący o wiele więcej. Pedagog. Pierwszy raz spotkaliśmy się z Panem władysławem jako uczniowie.Wysoka kultura osobista, bardzo duża wiedza techniczna poparta umiejętnością przekazywania jej w sposób przystępny dla nas, uczniów. Spotkaliśmy na swojej drodze życiowej człowieka, który potrafił zachęcić do nauki nie używając ocen . Absolwenci do dziś pamiętają , że ząa odpowiedź to była kropa, brak wiedzy duża kropa, zupełna wpadka to bardzo duża kropa, namalowana w dzienniku w wielkości proporcjonalnej do przewinienia. Stąd wszyscy używaliśmy w stosunku do Pana władysława przezwiska Kropa, a wielu z nas do dzisiaj uważa, że tak Pan Profesor miał na nazwisko. Później spotykaliśmy się z kierownikiem warsztatów zabiegającym o materiały potrzebne do szkolenia uczniów. Pan władysław prosił, a my odwdzięczaliśmy się szkole w sposób, w jaki nas nauczono, bezinteresownego niesienia pomocy potrzebującym i współuczestniczenia w przetrwaniu ciężkich czasów, na jakie trafiała szkoła. Przyjaciel. Nie spodziewałem się , że będę pracował w szkole którą ukończyłem. To duża odpowiedzialność, szczególnie, gdy pełni się funkcję kierowniczą. Wiele sytuacji, zdarzeń , działań było dla mnie niezrozumiałych. Miałem jednak wielu przyjaciół, wśród których szczególnie mogłem liczyć na osoby bardzo emocjonalnie związanie ze szkołą. Nauczycieli, którzy mnie uczyli, którym dobro Naszej szkoły leży na sercu, posiadający bardzo duże doświadczenie życiowe, którym się ze mną dzielili. W sposób niezauważalny moi nauczyciele stali się bliskimi przyjaciółmi, współuczestniczącymi w dalszych pracach nad rozwojem szkoły. Jedną z osób, z których doświadczenia skorzystałem, był właśnie Pan władysław, który w sposób sobie właściwy, bezinteresownie potrafił wspomóc mnie w działaniach. Dla wielu przejechanie 10 km stanowi odległość nie do pokonania. Nasz przyjaciel mieszka teraz na Śląsku – 600 km. od nas a potrafi przyjechać na każde zaproszenie i dlatego tak bardzo go za to szanujemy. Nasz król złoty . W życiu codziennym wszyscy , szczególnie wykonując zawód pedagoga , powinniśmy kierować się życzliwością do innych. Tak jak Pan władysław. Znając Go od tylu lat, nie przypominam sobie, by w jakikolwiek sposób kogoś uraził.. Zapisał się w naszej pamięci, jako człowiek mający wspaniałą umiejętność rozbawienia towarzystwa, na zawołanie powiedzenie kawału i opowiadanie anegdot z pracy zawodowej , a przede wszystkim potrafiący śmiać się z siebie. Zawsze będę wiązał z profesorem Władysławem Grzanką słowa: królewno ,królu złoty, cudo techniki, kropa, pięknie ze szczególnym szacunkiem. Z całym przekonaniem wierzę w to , że świat ułożony na wzór Pana władysława byłby dużo lepszy i przyjaćniejszy. Powinniśmy wykorzystywać takie postacie do stawiania za wzór młodym ludziom, chociażby na godzinach wychowawczych.
A.M |